poniedziałek, 11 maja 2015

Co u mnie... + Zdobycze Rossmannowskie :)



Aktualnie mój cały świat to mój syn. Rozpakowałam się. Nie obeszło się oczywiście bez komplikacji, ale najważniejsze, że wszystko wyszło na dobre. Aktualnie moje szczęście dziś kończy 4 tygodnie, a w środę skończy miesiąc. Nie będę Wam opisywać jak przebiegał mój poród, powiem tylko, że mój syn będzie jedynakiem. Opiszę  Wam za to jedną zabawną historię sprzed porodu. Choć zaczęło się nieciekawie.

Dokładnie 10 kwietnia miałam ostatnią wizytę u gina. Mój lekarz zarządził, że ze względu na mój wzrost nie ma szans, abym urodziła sn. Dostałam skierowanie na cesarkę i 13 kwietnia miałam się zgłosić do szpitala, aby dnia następnego rozwiązać ciążę cięciem cesarskim. Zmartwiłam się, ponieważ chciałam rodzić sn. Ale cóż zrobić. Zdecydowaliśmy z mężem, że jedziemy ostatni raz na Śląsk. I pojechaliśmy. 11 kwietnia już u mojej mamy zaczęły się skurcze. Pomyślałam, że jak zwykle przepowiadające, ale jak zaczęłam plamić to przestraszyłam się nie na  żarty. Małż zapakował mnie w samochód i do szpitala. W szpitalu zrobili mi ktg i postanowili zatrzymać mnie na patologii ciąży, ponieważ czynność skurczowa już była. Po godzinie 13 byłam już na oddziale. Myślałam, że szału dostanę, ponieważ nienawidzę szpitali. Ten dzień był dla mnie tragiczny. Małż dzielnie mi towarzyszył do godziny 20 i pojechał się przespać do mojej mamy. O godzinie 7 rano napisałam mu, że na przyśpieszenie porodu najlepsze są maliny i ananas. Przyjechał z malinami i ananasami. Z dziewczynami popłakałyśmy się ze śmiechu jak zobaczyłyśmy go z tymi reklamówkami. Nie za bardzo wierzyłyśmy, że to zadziała, ale skoro może to nie zaszkodzi spróbować. Zjadłam maliny po których w ciągu chyba 5 minut przeczyściło mnie na maxa. Położyłam się do łóżka, a małż poszedł obrać ananasa. Zjadłam ile mogłam, poszliśmy na krótki spacer na skwerek przyszpitalny, a później jeszcze połazić po schodach. Małż potowarzyszył mi znowu do 20 może do 21 nawet. Później poszłam pod prysznic i położyłam się do łóżka. Pogadałam jeszcze chwile z dziewczynami z sali i poszłam spać. A po 23 zrobiło mi się nagle mokro i o 23.30 odeszły mi wody. Młody urodził się o 5.15 rano przez cc, ze względu na to, że zaczęło spadać mu tętno. Małż się śmieje, że przeżyłam dwa porody. Bóle parte były, ale młody po skurczach cofał się. Musieli zrobić cesarkę, a ja się cieszę, że wyszliśmy z tego żywi. 

Także nie wiem czy ananasy i maliny pomogły. Ale małż się śmieje, że to właśnie one przyśpieszyły cała akcję. Jedno jest pewne. Ja po raz drugi raczej się o tym już nie przekonam. 

A co do Rossmanna to wczoraj dobiegła końca promocja - 49% na kosmetyki do makijażu. Przez pierwsze dwa tygodnie na nic sie nie skusiłam. W ostatnim tygodniu ( pomadki i lakiery ) musiałam poszaleć. Małż zezwolił na małe szaleństwo. Chyba w nagrodę za dwa tygodnie bez zakupów z promocji Rossmannowskiej. 

Poszalałam z kredkami do ust. Udało mi się upolować 3 kredki do ust i pomadkę matową Bourjois.

A moje zdobycze to
Kredka do ust Soft Sensation Astor 009 Burnt Rose
Kredka do ust Colour Rush Rimmel 100 Give Me A Cuddle
Kredka do ust Color Boost Bourjois 07 Proudly Naked
Pomadka Rouge Edition Velvet Bourjois 11 So Hap'pink


A co Wy upolowałyście w Rossmannie na promocji. A może nie skusiłyście się na nic?

Pozdrawiam





3 komentarze:

  1. Kochana gratuluję wam!!! Już miałam do Ciebie pisać jak się sprawa ma,ale widzę że na szczęście wszystko zakończyło się dobrze! :) Musisz koniecznie podesłać mi zdjęcia maluszka!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję kochana!!! Życzè Wam duuuużo zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.